Rafał Kapica: namaluję słońce
Rafał Kapica opowiada o drodze do malarstwa, fascynacji słońcem, kolorze i ekspresji. Z artystą rozmawiamy w kontekście wystawy jego prac w warszawskiej Galerii Sztuki Współczesnej 101 Projekt.
Iwona Ławecka-Marczewska: Ostatnie lata poświęciłeś grafice, teraz postanowiłeś skupić się na malarstwie. Co cię do tego skłoniło?
Rafał Kapica: Po studiach na Wydziale Grafiki wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych zajmowałem się projektowaniem graficznym, ale gdzieś z tyłu głowy zawsze miałem myśl, że chcę i muszę malować. Obecnie doszedłem do takiego momentu w życiu, w którym mogę sobie pozwolić na pewną elastyczność w zawodzie – mam własną pracownię, zostałem dostrzeżony na Warszawskich Targach Sztuki, moje obrazy sprzedają się na aukcjach i osiągnęły już pewien poziom cenowy.
Iwona Ławecka-Marczewska: Czy to, że jesteś grafikiem wpływa na twoje malarstwo?
Rafał Kapica: Projektowanie graficzne jest pokrewną dziedziną. Obraz w mojej ocenie też powinien być zaprojektowany – pod względem kompozycji, pomysłu, koloru. Dzisiaj projektowanie jest bardzo szeroką dziedziną, ma wiele gałęzi. Na przykład w tworzeniu ilustracji, w pracach wydawniczych związanych z przygotowaniem do druku myślenie o kolorze jest tak samo ważne jak w malarstwie.
Iwona Ławecka-Marczewska: Dlaczego zainteresowałeś się tematyką solarną?
Rafał Kapica: Któregoś dnia, po wielu godzinach spędzonych przy komputerze, wybrałem się na rower. Gdy wróciłem, poszedłem od razu do pracowni i stwierdziłem, że namaluję słońce, które mnie ogrzało i wprawiło w dobry nastrój.
Iwona Ławecka-Marczewska: Czy prace na wystawie „Słońce” pochodzą z większego cyklu, czy powstały specjalnie na potrzeby prezentacji w galerii 101 Projekt?
Rafał Kapica: Stworzyłem je na tę wystawę, choć już wcześniej podejmowałem tematykę solarną. Po namalowaniu któregoś kolejnego słońca zauważyłem, że jest to zagadnienie tak ciekawe, że chciałbym przez pewien czas tylko nim się zajmować.
Iwona Ławecka-Marczewska: Jak przygotowujesz się do pracy?
Rafał Kapica: Dużo czytam, oglądam filmy dokumentalne. Interesuje mnie kult słońca, sztuka w neolicie, rysunki naskalne, ale też badania fizyków i astronomów, rola słońca w architekturze, w różnych religiach. Temat jest ogromny, jeden człowiek nie jest w stanie wszystkiego objąć.
Iwona Ławecka-Marczewska: Ale nie starasz się go przeintelektualizować?
Rafał Kapica: Nie. Bardziej uchwycić to, co istotne, łączyć fakty, inspirować się. Nie ukrywam, że tryptyk ma w sobie element religijno-pogański. Słońca w tryptyku są najmniej dosłowne.
Iwona Ławecka-Marczewska: Podczas wernisażu goście rozprawiali o twojej technice. Czy możesz zdradzić tajniki warsztatu?
Rafał Kapica: To ciekawe zagadnienie. Jak namalować światło? Jak sprawić, by obraz był mocny w kolorze, silny, by migotał. Jedne pędzle pomagają to uzyskać, inne nie. Można nakrapiać, używać laserunku. Ale istotne jest, by łączyć kolory, które ze sobą maksymalnie kontrastują, bo one powodują, że obraz drży, staje się niejednoznaczny. Tutaj w galerii mamy mocne sztuczne światło, w naturalnym prace wyglądają inaczej. Pod jedną warstwą farby jest kolejna i kolejna. Czasami osiągnięty efekt przypomina poświatę, pulsowanie, miejscami obraz wygląda jak zachlapany, pokryty kropkami.
Iwona Ławecka-Marczewska: Wielu osobom twoje obrazy kojarzą się z twórczością Wojciecha Fangora. Co o tym sądzisz?
Rafał Kapica: To fajne porównanie, którego się nie wstydzę, wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że nie jest na wyrost. Gdy odbiorca przyjrzy się moim pracom z bliska, dostrzeże, że używam zupełnie innej techniki. Osoby, które widziały Fangora na żywo na pewno nie uznają, że go naśladuję.
Iwona Ławecka-Marczewska: Malujesz od niedawna. Co jest dla ciebie największym wyzwaniem, a co sprawia ci frajdę?
Rafał Kapica: Gdy przygotowuje się taką wystawę jak ta, najtrudniej sprawić, by wszystkie prace były na podobnym poziomie, żeby mała mogła zaistnieć przy ogromnej, by dobrze się razem prezentowały. Cały zestaw musi być spójny, a zarazem każdy obraz inny.
Iwona Ławecka-Marczewska: Jak komponowałeś ten zestaw?
Rafał Kapica: Zależało mi na tym, by prace współgrały, ale też by widać było różnorodne pomysły. Starałem się zawęzić zestaw do podobnych kompozycji. Właściwie na wszystkich obrazach, prócz jednego, jest forma kolista umieszczona centralnie. Wszystkie tematy rozgrywam kolorem i ekspresją.
Iwona Ławecka-Marczewska: Uważny obserwator dostrzeże więcej. Napomknąłeś we wcześniejszej rozmowie o ukrytych znaczeniach, zwłaszcza w tryptyku. Opowiedz o tym.
Rafał Kapica: Podobnie namalowane słońca budzą różne skojarzenia. Praca „Połowa słońca” wyraża inne przemyślenia niż „Kompozycja słoneczna”. Tytuły np. „Dyptyk słoneczny”, „Awers i rewers słońca” przywołują odmienne konotacje. „Droga do słońca” może przypominać landszaft, ale nim w ogóle nie jest.
Iwona Ławecka-Marczewska: Wystawa odniosła sukces i dobiega końca. Co po niej?
Rafał Kapica: Będę malował.
Iwona Ławecka-Marczewska: Czy już chodzi za tobą kolejny temat?
Rafał Kapica: Jest ich dużo. Wiele odwołuje się do natury. W moich dotychczasowych pracach obecny jest motyw drogi, być może będę ten temat kontynuował, ale w ujęciu bardziej metafizycznym. Interesują mnie też życiowe wybory. Jeden wątek prowokuje do podjęcia innych, podobnych, więc po słońcu mam chęć przyjrzeć się zjawiskom pogodowym, na przykład tęczy. Myślę też o tym, jak oddać emocje, sytuacje, jak choćby podróż nocą przez Polskę. Jedzie się autostradą, wszystko szybko się zmienia, jest ruch. Zastanawiam się nad tym, jak namalować to przeżycie.
Iwona Ławecka-Marczewska: Mieszkasz w Gliwicach. Czy życie z dala od Warszawy utrudnia zaistnienie na rynku sztuki?
Rafał Kapica: Nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że dzisiaj najistotniejsze są pierwsze kroki, a to, czy jest się na wsi, czy w mieście, uważam za drugoplanowe. Z mojego punktu widzenia bycie w stolicy wcale nie pomaga. Bez odpowiedniego zaplecza finansowego trudno utrzymać dużą pracownię. Myślę też, że spokojne życie, odcięcie się od wielu spraw, które mogą tylko rozpraszać, wprowadzać zamęt jest słuszne, jeżeli chce się zajmować sztuką, co wiąże się z prowadzeniem badań, rozmyślaniem, koniecznością koncentracji.
Iwona Ławecka-Marczewska: Jesteś aktywny w mediach społecznościowych. Sądząc po postach na Instagramie, przywiązujesz wagę do tego, jak twoje prace są eksponowane we wnętrzach.
Rafał Kapica: To ważne i ma związek z tym, o czym już rozmawialiśmy. Nie chcę malować tak, by ekspresja, środki wyrazu czy tematyka były odpychające. Jest mnóstwo obrazów, które są po prostu smutne. Bardzo łatwo jest wystraszyć, rozbawić. A zachwycić? To bardzo trudne malować tak, żeby wzbudzić prawdziwy zachwyt. Dla mnie sztuką jest to, co zachwyca. Kierując się tą filozofią mam gwarancję, że obraz będzie dobrze wyglądał we wnętrzu. Chciałbym jeszcze wrócić do twojego pytania o to, co było dla mnie najtrudniejsze.
Iwona Ławecka-Marczewska: Wróćmy zatem.
Rafał Kapica: Jak namalować światło, które jest nie do namalowania, nie do sfotografowania? Malując słońce, maluję coś, co mimo wiedzy, jaką mamy, mimo badań, tylko troszeczkę znamy. Jak ludzie widzą kolor, jak artyści widzą kolor? Czym jest kolor? Zadawałem sobie te pytania i doszedłem do wniosku, że każdego dnia słońce jest innego koloru. Gdyby używając próbnika do pobierania koloru, jaki jest w Photoshopie, brać próbki barwy nieba, jestem przekonany, że podczas całego istnienia świata nie powtórzyłby się dzień o tym samym kolorze.
O Rafale Kapicy i wystawie „Słońce” piszemy także w tekście o wystawie opublikowanym 19.05.22.