Helmut Newton, wielki twórca czy zawodowy podglądacz?
Kobiety, które kochał najbardziej na świecie, fotografował częściej nagie niż ubrane. Dlaczego Helmut Newton mówił o sobie, że jest niegrzecznym chłopcem, który wyrósł na anarchistę?


Czy Helmut Newton był owładnięty pasją, misją czy obsesją? Czym były dla niego sex, nagość, ciało? Czy interesował się nimi tylko jako artysta, czy też jako badacz ludzkiej psychiki? Polska publiczność poznała wybitnego fotografa bliżej dzięki wystawie „Helmut Newton. Lubię silne kobiety” w Centrum Sztuki Współczesnej. Znaki Czasu w Toruniu i i filmowi „Piękno i bestia” w reżyserii Gero von Boehma, który w czasie trwania ekspozycji wszedł na ekrany polskich kin.
Podobno Helmut Newton był daltonistą. Wiele by to tłumaczyło. Jego czarno-białe zdjęcia przemawiają do wyobraźni silniej niż kolorowe. Jedne i drugie intrygują opowiadaną historią, relacją, jaką autor buduje z modelem, mistrzowskim uchwyceniem chwili i wieloplanową kompozycją. Ich bohaterkami są głównie kobiety – nagie i ubrane. Jeśli towarzyszą im inne postaci, rekwizyty lub pejzaże, to wyłącznie jako tło, dopowiedzenie, odpowiedni anturaż.

„Dorobek Helmuta Newtona wymyka się kategoryzacji. Newton przekraczał granice gatunków, wnosząc elegancję, styl i wojeryzm do fotografii mody, urody i glamour, tworząc swój unikalny i bezkonkurencyjny artystyczny oeuvre” – stwierdził w katalogu wystawy „Helmut Newton. Lubię silne kobiety” jej kurator Dr Matthias Harder, dyrektor Fundacji Helmuta Newtona. Trudno się z nim nie zgodzić.
„Fotografia modowa, która nie tylko przedstawia, ale także na nowo definiuje ducha swych czasów, ma za zadanie opowiadać ekscytujące i zaskakujące historie za pomocą obrazów. W tym względzie Newton osiągnął perfekcję” – czytamy dalej w przedmowie Hardera. Sam Newton, w filmie „Piękno i bestia” Gero von Boehma źródło swojego sposobu postrzegania kobiet upatruje w miłości, stwierdzając, że „kocha kobiety ponad wszystko”.
Uczucie było odwzajemnione, o czym świadczą relacje modelek, które stawały przed jego obiektywem. Kobiety, które fotografował w intymnych, często dwuznacznych i prowokacyjnych pozach były bezpieczne i otoczone szacunkiem. Jak twierdzą, czuły się „jak milion dolarów”. Wrażenia z planu zdjęciowego porównują do występowania w filmie.
Zdaniem Marka Żydowicza, kuratora toruńskiej wystawy, kobieta portretowana przez Newtona jest na tyle odważna, by prezentować własne ciało i w relacji z autorem zdjęć pokazać inspirującą grę. Pojedynek kobiety z mężczyzną, kobiety z kobietą, mężczyzny z mężczyzną, gry toczące się w innych damsko-męskich konstelacjach obserwujemy w naszym życiu na co dzień. To, co było machiną napędową dla Helmuta Newtona – podziw dla kobiecego piękna, dla kobiet, ale i seksualizm, erotyzm – jest od zarania dziejów jednym z najważniejszych motywów w sztuce.

Helmut Newton – fotograf, który nie rozstawał się z aparatem
Helmut Newton (a właściwie Helmut Neustädter) urodził się 31 października 1920 roku w Berlinie. Zamożna rodzina żydowska, z której pochodził, żyła dostatnio w dziesięciopokojowym apartamencie. Na zdjęciach w filmie widzimy szczęśliwego chłopca, któremu niczego nie brakowało. Kres sielance położyli naziści, którzy zmusili rodzinę do emigracji. Newton opuścił Berlin w 1938 roku. W podróż, z której na stałe nie wrócił już do rodzinnego miasta, wyruszył z Dworca Zoo.
Młodzieńcze lata spędził m.in. w Singapurze, gdzie próbował swoich sił jako fotoreporter, i Melbourne, gdzie robił zdjęcia na ślubach i innych imprezach okolicznościowych. Z Australii wyjechał pod koniec lat 50. z poznaną tam aktorką June Browne, późniejszą muzą, żoną i współpracowniczką.
Resztę życia para spędziła razem: w Londynie, Paryżu, Monte Carlo i Los Angeles. To tam 23 stycznia 2004 roku Newton zginął w wypadku samochodowym, wbijając się cadillakiem w ścianę hotelu, w którym mieszkał. Prawdopodobnie miał zawał serca. Ostatnie przedstawiające go zdjęcie June Newton zrobiła w szpitalu Cedars Medical. Mąż z pewnością pochwaliłby ją za tę fotograficzną czujność, bo sam z aparatem się nie rozstawał.

W filmie Gero von Boehma Newton mówi o sobie: „Jestem zawodowym podglądaczem, ale nie interesują mnie ludzie, których fotografuję. Te dziewczyny, ich prywatne życie, charaktery. Interesuje mnie zewnętrzność. To, co widzi mój aparat”. Słowa fotografa mogą wywołać zdziwienie, bo uwieczniał wyjątkowe osobowości: Catherine Deneuve, Palomę Picasso, Liz Taylor, Carlę Bruni, Grace Jones. Ta ostatnia w filmie „Piękna i bestia” z uśmiechem na twarzy stwierdza: „Był odrobinę zboczony, ale ja też, więc to w porządku”.
Niepowtarzalny styl Helmuta Newtona wykrystalizował się w okresie paryskim, w latach 70. i 80. XX wieku. W późniejszym okresie jego modowa i produktowa fotografia przybrała formę cykli. Pracował dla wielu tytułów i marek, ale najmocniej i najdłużej, bo blisko 50 lat, związany był z pismem „Vogue”, robiąc materiały do jego edycji niemieckiej, amerykańskiej, włoskiej, francuskiej i rosyjskiej. Anna Wintour, redaktor naczelna amerykańskiej edycji, przeciwstawiając fotografie Helmuta Newtona zwykłym zdjęciom ślicznotek, mówi w filmie: „Prace Helmuta dawały nam odwagę, kiedy dostawał zlecenie, nikt się nie spodziewał ładnej dziewczyny na uroczej plaży. On tak nie pracował”.
Tworzone przez Newtona obrazy ludzie zapamiętywali, były ikoniczne, niepokojące, dające do myślenia. Nie dbał o to, by odbiorcom podobało się to, co uwiecznił. Ważne, by podobało się jemu. Jak wspomina Anna Wintour uwielbiał listy od czytelników, im były gorsze, tym cieszył się bardziej.

W recenzjach twórczości Helmuta Newtona można znaleźć wątki odnoszące się nie tylko do jego sposobu przedstawiania kobiet i mody, ale także do wpływu, jaki wywarł na jego twórczość Berlin lat 30. Isabella Rossellini, aktorka, reżyserka, pisarka i filantropka, jedna z jego modelek, zwraca uwagę na obecny w obrazach Newtona kult ciała.
„Dostrzegaliśmy tę niemieckość. Nawiązania do nazistów promujących piękno białego, perfekcyjnego ciała, wyższość jednej rasy nad innymi. To się czuje w jego pracach. I ma się poczucie, że w głowie Helmut wciąż się z tym zmaga” – mówi w filmie „Piękno i bestia”. W produkcji Gero von Boehma Newton, jakby odpowiadając Isabellii wyznaje: „Ludzie oskarżali mnie o te wpływy. Mówiłem, że to naturalne, wychowałem się w tym, chociaż dorastałem też ze świadomością, że przy nazistach muszę przejść na drugą stronę ulicy. A jeżeli przejdę na czerwonym świetle, mogę trafić do obozu. To były straszne czasy”.
W 1942 roku w obozie koncentracyjnym w Majdanku zginęła Else Ernestine Neuländer-Simon, pierwsza na świecie fotografka mody pracująca z modelkami (wcześniej stroje prezentowano tylko w formie szkiców), u której Newton terminował jako młodzieniec. Od Yvy, bo taki miała przydomek, Helmut uczył się retuszować negatywy, oświetlać studio. To ona nauczyła go szacunku do filmu fotograficznego. Aby pracować z Yvą Newton zaniedbywał naukę w szkole. W staraniach, by zostać zawodowym fotografem wspierała go matka (z pochodzenia Amerykanka), ojciec był przerażony perspektywą tak niepewnej przyszłości syna.

To June Newton wprowadziła męża w świat mody. Sama również fotografowała. Od lat 70., pod pseudonimem Alice Springs, stworzyła własny znaczący zbiór prac, głównie portretów. O mężu June mówi w filmie: „On uwielbia duże kobiety. Posągi, obrazy, rzeźby. Także te żywe. Szczególnie te żywe. Może nimi manipulować. Może kontrolować każdy mięsień w ich ciele”.
Wielokrotnie pytana, czy jest zazdrosna o modelki w filmie von Boehma odpowiada: „To jego praca, sposób zarobkowania. Tak zarabia. Ale to więcej niż praca. To pasja, obsesja. On ma obsesję”. Ich relację trafnie podsumowuje Anna Wintour: „June była jego muzą, kimś kto doradzał, czyjej opinii słuchał. Zawsze była June. Potrzebował swojej mamusi”.
Silna, stanowcza była dla męża oparciem. Podobno Newton zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. W „Autobiografii” wspomina: „Wszystkie dziewczyny, które wtedy spotkałem, chciały się tylko ze mną pieprzyć. Za to June… June była jak z innego wymiaru”. Przeżyli razem ponad 50 lat. W filmie towarzyszącym wystawie „Lubię silne kobiety” i obrazie von Boehma widz poznaje parę, która darzy się głębokim uczuciem.
June i Helmut są różni, ale doskonale się rozumieją i dopełniają. To partnerzy w życiu i pracy. W 2003 roku Newtonowie postanowili założyć fundację. Na jej siedzibę fotograf wybrał wojskowe kasyno przy Jebensstrasse, nieopodal Dworca Zoo. Nad przebudową pracowali wspólnie. Fundacja opiekuje się także dorobkiem Alice Springs. Helmi, bo tak pieszczotliwie mówiła o nim żona, nie dożył otwarcia placówki. Marzył, by stworzyć żywy obiekt, a nie martwe muzeum. Warto sprawdzić, czy mu się udało. https://helmut-newton-foundation.org/
Źródło zdjęć: Helmut Newton Estate, dzięki uprzejmości Helmut Newton Foundation