Malczewski na ścianie, a nie w sejfie
Dzieła sztuki we wnętrzach – kto je kupuje i dlaczego, jak wybiera, jakie są trendy – pytamy Barbarę Steciak, projektantkę, artystkę, dyrektor kreatywną i właścicielkę pracowni Viva Design.
Iwona Ławecka-Marczewska: Dzieła sztuki we wnętrzach to obecnie gorący temat. Czy w ostatnim czasie zauważyła pani zmianę w podejściu inwestorów do obecności sztuki we wnętrzach?
Barbara Steciak: Tak, klienci coraz bardziej świadomie interesują się sztuką – nie tylko jako inwestycją, ale także jako pierwiastkiem estetycznym w ich wnętrzach. Mam wrażenie, że przyczyniły się do tego galerie internetowe, które zrzeszają młodych artystów, sprzedając ich prace w niezbyt wygórowanych cenach. Dostęp do tego typu galerii jest coraz szerszy i powszechny. Zdarzają się także inwestorzy, którzy są zanurzeni w świat artystyczny – odwiedzają galerie sztuki, chodzą na wernisaże, po prostu obracają się w tych kręgach (teatr, opera, spotkania literackie) – i to oni są najbardziej świadomi, jeśli chodzi o inwestycje w sztukę.
Czy klienci częściej pani powierzają decyzję o wyborze konkretnej pracy do wnętrza, czy sami dokonują wyboru dzieła sztuki?
Inwestorzy, którzy są świadomi i wybierają sztukę do wnętrz, mają już swoich ulubionych artystów. Z tego powodu bywa też często tak, że radzą się tylko w kwestii aranżacyjnej, czyli na przykład wyboru danego obrazu pod kątem kolorystycznym. Tam, gdzie mam wolną rękę – proponuję konkretny obraz do wnętrza. Podam przykład – projektując kilka lat temu wnętrze całego domu i pochylając się nad koncepcją salonu, miałam już w głowie sprecyzowane jasno obrazy, które mogłyby się tam znaleźć. Szukałam ich dla klientów według konkretnego, określonego przeze mnie kluczu. Potem pozostało mi już tylko przekonać inwestorów do zakupu.
Według jakiego klucza wybiera pani dzieła sztuki do wnętrz?
Często jest tak, że główną rolę odgrywa intuicja. Po prostu rodzi się w mojej głowie trójwymiarowy obraz danej przestrzeni z nakreślonymi już formami, kolorami, strukturami. Potem szukam jedynie dopełnienia, czyli sztuki (obrazy, grafiki, rzeźby). Osobowość inwestora jest także bardzo ważna w takich wyborach i wpływa na klucz, którym się kieruję. Poznaję klienta stopniowo, poprzez pracę z nim nad projektem, i kiedy następuje czas wypełniania wnętrz detalami, decyzja o wyborze obrazów jest bardzo szybka i intuicyjna.
Czy to, że jest pani artystką, pomaga przy tym wyborze, czy przeszkadza?
Bardzo pomaga. Zwłaszcza gdy mam do czynienia z tak zwanym świeżym inwestorem, który dopiero wchodzi w obszar sztuki i nie ma jeszcze wyczucia oraz wyrobionego gustu.
Czy zgodzi się pani ze stwierdzeniem, że po wielu latach chudych dla rzeźby teraz jest jej czas i coraz więcej rzeźb znajdujemy w wystroju wnętrz?
Ubolewam nad tym, że rzeźba jest jeszcze tak mało doceniana w architekturze wnętrz. Zdaję sobie sprawę, że jest trudnym partnerem dla architekta, ale także – lub zwłaszcza – dla inwestora. Zauważam natomiast bardzo ciekawą rzecz, że rzeźba zaczyna pojawiać się w inwestycjach komercyjnych, w hotelach, biurach, przestrzeniach publicznych. Inwestorzy prywatni przyzwyczajeni są raczej do szybkiego znalezienia miejsca na kolejnej ścianie i powieszenia tam obrazu niż wyeksponowania przestrzeni do oglądania i kontemplowania rzeźby. Bo to już trudniejsza sprawa.
Czyli inwestorzy najchętniej dekorują domy malarstwem?
Malarstwo nadal cieszy się niekwestionowanym powodzeniem i jest najszybszą, najłatwiejszą formą dekorowania ścian we wszystkich inwestycjach – czy to prywatnych, czy też komercyjnych. Tak jak wspomniałam wcześniej, dostęp do galerii internetowych daje inwestorom nieograniczone możliwości.
Jak postrzega pani obecność we wnętrzach grafik i fotografii?
Może zacznijmy najpierw od wyjaśnienia, o jakiej grafice i jakiej fotografii mówimy. Pod słowem grafika i fotografia ja jako artysta plastyk rozumiem odbitkę sygnowaną przez autora z opisem techniki, numerem odbitki, rokiem wykonania matrycy lub zdjęcia. Dla mnie właśnie tego typu grafika lub fotografia ma znaczenie artystyczne. Oczywiście, że pojawiają się też zwykłe printy, które znajdziemy dosłownie wszędzie, w każdym w sklepie, salonie wyposażenia wnętrz.
Grafika, fotografia, plakaty są wspaniałymi „wypełniaczami przestrzeni”, jeśli można je tak nazwać. Elegancko oprawione stanowią nieodzowny element wnętrz w duchu modernizmu, minimalizmu. Sprawdzają się tak naprawdę również w stylu francuskim (czyli mieszance klasyki, nowoczesności i designu). Bardzo lubię się nimi posługiwać, gdy mam stworzyć np. całą ścianę obrazów. Wtedy grafiki, a zwłaszcza fotografie są podbiciem i dopełnieniem obrazów.
Czy pani klienci kupują dzieła sztuki wyłącznie do dekoracji domu, czy też w celach inwestycyjnych?
Powiedziałabym inaczej. Większość osób kupuje obrazy, aby udekorować swój dom i w tej grupie znajdują się osoby, które dodatkowo widzą w tym cel inwestycyjny. Zamożnych inwestorów możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza grupa najpierw docenia i dostrzega piękno dzieła sztuki, a potem dopiero widzi w nim inwestycję, lecz do końca tak go nie traktuje. Dla niej to obcowanie z artystą, zespolenie się z nim w dziele i kontemplowanie jego geniuszu. Druga grupa inwestorów to osoby, które postrzegają posiadanie dzieła sztuki jako inwestycję finansową, rozumieją rynek oraz zmieniające się trendy i wybierają niekoniecznie to, co przypada im do gustu, lecz to, co w danym momencie jest w cenie oraz na topie.
Czy zakup dzieła sztuki to dobra inwestycja?
To trudny rynek i trzeba być bardzo wytrwałym oraz doświadczonym graczem, żeby dobrze ulokować swoje pieniądze. Na pewno w Polsce liczą się sprawdzone nazwiska, które mają już swoją renomę i cenę. Według mnie poważne inwestowanie w dzieła sztuki jest nadal zarezerwowane dla osób z silną pozycją społeczną i finansową. Jest dopełnieniem ich dorobku zawodowego, potwierdzeniem statusu, ukoronowaniem szczebli w rozwoju kariery.
Jakie trendy dostrzega pani na rynku sztuki?
Bardzo modna jest cały czas i widoczna sztuka nowoczesna. Mam wrażenie, że przeżywa swoją drugą młodość. Abstrakcjonizm daje poczucie wolności i eksperymentowania z nowymi technikami oraz z nowymi narzędziami. Artyści, poszukując obszarów dla siebie, zaczynają eksperymentować i wchodzić w nowe rejony technik artystycznych. Silnym trendem jest sztuka konceptualna, street art oraz nowe media. Autorzy nie boją się zaskakiwania widza, stąd ich poszukiwania nowych form wyrazu.
Którzy autorzy są teraz modni?
Na salonach sztuki i aukcjach nadal królują stare znane nazwiska – Jacek Malczewski, Alfred Wierusz-Kowalski, Józef Brandt. W sztuce nowoczesnej mamy natomiast takie nazwiska jak: Magdalena Abakanowicz, Alina Szapocznikow, Andrzej Wróblewski, Wojciech Fangor, także Jerzy Nowosielski, Tadeusz Kantor, Henryk Stażewski. Dużą rolę odgrywa sztuka feministyczna, jej reprezentantkami są znakomite młode artystki: Agata Kus, Agata Słowak, Karolina Jabłońska. Pokolenie po 1989 roku to nowe twarze na rynku sztuki, do których zaliczają się Wilhelm Sasnal, Marcin Maciejowski czy Rafał Bujnowski. Fenomenem jest tutaj postać Ewy Juszkiewicz, która podbija salony i domy aukcyjne na całym świecie, a jej prace osiągają ceny liczone w milionach dolarów.
Co poradziłaby pani początkującym kolekcjonerom sztuki, którzy chcą tworzyć własny zbiór dzieł?
Przede wszystkim trzeba poznać rynek sztuki, odwiedzać galerie, chodzić na wernisaże, interesować się trendami, tym co się sprzedaje i znaleźć autora, który przemówi do nas. Kolekcja dzieł sztuki powinna poniekąd wyrażać nas, odzwierciedlać nasze wnętrze, naszą duszę. Potem pozostaje już tylko ekscytujące polowanie na obraz i jego zakup.
Jak pani uważa, czy bardzo cenne dzieła sztuki należy eksponować we wnętrzach i cieszyć się ich widokiem na co dzień, czy trzymać je w sejfie?
O nie dzieł sztuki nie możemy zamykać do sejfu… Po to zostały stworzone, aby je podziwiać, kontemplować, odczuwać radość, smutek, zadumę. Artyści nie tworzą dzieł, żeby zamykać je w metalowej szafie i wyciągać raz do roku, one mają nam towarzyszyć i być z nami w życiu codziennym. Po to zostały stworzone.