top
Wydarzenia:

Arkadiusz Szwed: wiem, jakie rajstopy kupować, żeby projekty się udawały!

Projektant mówi o obiektach z porcelany, działaniach krytycznych i edukacyjnych, w tym o „Fuck The Porcelain”. Pytamy o: rajstopy, które ułatwiają proces, koronę dla ceramicznego złomu i o to, jak stał się grafficiarzem.

6
Arkadiusz Szwed - mężczyzna w pracowni ceramicznej
Arkadiusz Szwed, fot. Błażej Pszczółkowski / serwis prasowy Arkadiusza Szweda

Arkadiusz Szwed (rocznik 1987), projektant i wykładowca akademicki, jest absolwentem Wydziału Sztuki Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach i Wydziału Zarządzania Kreatywnego poznańskiego Collegium Da Vinci. Studiował także malarstwo w Akademiach Sztuk Pięknych wrocławskiej i szczecińskiej. Zajmuje się designem artystycznym, użytkowym i twórczością konceptualną. Jest wykładowcą School of Form, gdzie prowadzi pracownię ceramiki. Przez wiele lat był asystentem Marka Cecuły. Zdobywał doświadczenie w studiu Modus Design, Design Centrum Kielce, Ćmielów Design Studio. Arkadiusz Szwed ceramiką zajmuje się od piętnastego roku życia, porcelaną od 15 lat.

designdoc: Jest pan zajętym człowiekiem. Pracuje pan na uczelni, tworzy eksperymentalną ceramikę i jeszcze chce zmieniać świat, a przynajmniej postrzeganie ceramiki użytkowej.

Arkadiusz Szwed: Działam wielotorowo. W twórczości artystycznej jedną ścieżką mojego rozwoju jest projektowanie ceramiki unikatowej, drugą działalność krytyczna, której efektem są projekty „Ślad człowieka”, fragment większej całości „Ludzie z fabryki porcelany” i najnowszy, w którym biorę udział w ramach Glitch Lab – „Fuck The Porcelain”. Projekty te łączą się w pewien sposób z pracą na uczelni, więc mają także wymiar edukacyjny.

designdoc: Początki pańskiej kolekcji ceramiki eksperymentalnej sięgają kilku lat wstecz. Co było impulsem, by ją tworzyć?

Arkadiusz Szwed: Tworzę ją od 2019 roku. Pierwsze były obiekty „Bumps 2.0”. Zaczęło się od tego, że dostałem od kolegi kulki do dezodorantów i zacząłem wkładać je do prezerwatyw.

designdoc: Brzmi interesująco.

Arkadiusz Szwed: Eksperymenty z kulkami wykorzystałem w serii „Bumps”. Teraz różne przedmioty wkładam już nie do prezerwatyw, lecz do rajstop. Wiem, jakie rajstopy kupować, żeby projekty się udawały! W „Bumps 2.0” użyłem kulek do dezodorantów, w wazonach „Szkielet” drewnianych wałków, a w „Guts” wykorzystuję balony, zwykłe i takie, z jakich robi się zabawki dla dzieci. Na model naciągam rajstopę, która go scala i nadaje obiektowi opływowy kształt.

designdoc: Na kolekcję „Bumps 2.0” składają się: kubki, wazony, misy, solniczka, pieprzniczka. Wciąż są to rzeczy, których można używać. Co czyni z nich także obiekty sztuki?

Arkadiusz Szwed: Majstruję przy obiektach użytkowych. Pozostają użytkowe, ale ich forma staje się rzeźbiarska. Najpierw klasycznie modeluję kształt, który mnie interesuje, a potem go hakuję. Tworzone prace są efektem procesu, który wymyśliłem i zarazem jego ilustracją. Podobnie Oskar Zięta wymyśloną przez siebie technologię FiDU wykorzystał w stołku „Plopp”. Moja technologia jest prymitywniejsza i weselsza, ale także ilustruje proces. Bez rajstop trudno byłoby mi wymodelować takie kształty, na jakich mi zależy. Pracuję analogowo, ale robię to tak, jak bym renderował w komputerze. Obracam model, patrzę na niego z każdej strony, mogę coś dodać, odjąć. Bawię się proporcjami i formą. Szukając właściwego kształtu, do rajstop wkładam różne elementy o różnych gabarytach – wspomniane kulki, wałki balony. Później wykonuję matryce, a następnie odlewam te matryce z porcelany i dalej już zachodzi normalny proces wytwarzania produktu porcelanowego.

Mężczyzna pracuje w pracowni ceramicznej
„Guts”, proces, fot. Maciej Karpe / serwis prasowy Arkadiusza Szweda

designdoc: Unikatowe obiekty, które są efektem pana eksperymentów trafiają na aukcje dzieł sztuki. Czy to zamierzone?

Arkadiusz Szwed: Nie planowałem tego. Obiekty są limitowane. Mogę je odlać tylko kilka, kilkanaście razy. Każdy jest inny. Różnią się, mikroskopijnie, ale jednak. Kiedy zalewam model w rajstopie gipsem, sam jestem zaskoczony tym, co z tego wychodzi. Nie do końca mam kontrolę, bo zaprojektowałem proces, a nie efekt końcowy.

designdoc: Przedmioty użytkowe uczynił pan obiektami sztuki. Podobnie postępuje pan z porcelaną produkowaną fabrycznie. Tak było w przypadku projektu „Ślad człowieka” realizowanego wspólnie z Ewą Klekot ramach projektu badawczego „Ludzie z fabryki porcelany”. Robotnicy z fabryki w Ćmielowie podczas produkcji serwisu „Rococo”, biorąc naczynia do ręki, pozostawiali na nich ślad barwnika, a co za tym idzie swój ślad, ślad dłoni. W kolejnym projekcie wpisującym się w nurt pana działalności krytycznej – „Fuck The Porcelain” – także wykorzystane są wyroby fabryczne.

Arkadiusz Szwed: Ten projekt realizujemy jako Glitch Lab, kolektyw, który współtworzę z Martą Łempicką i Joanną Rymaszewską. To projekt buntowniczy, którego celem jest uświadomienie ludziom: co różni pierwszy gatunek porcelany od trzeciego, jaka jest wartość porcelany oraz czy możemy sobie pozwolić na wyodrębnianie gatunków, gdy nasze zasoby kurczą się.

designdoc: Glitch Lab został nominowany w kategorii Design do nagrody w plebiscycie „Zmiany” serwisu noizz.pl. Dostrzeżono wasz głos. Prowokujecie, jesteście niegrzeczni, zachęcacie: „fuck the porcelain”. Jak to robicie?

Arkadiusz Szwed: W polskich fabrykach kupiliśmy trzeci gatunek porcelany, który producenci sprzedają jako odpad. Te wyroby są pełnowartościowe, tyle że mają dwie, trzy skazy niemające wpływu na użytkowanie, jedynie na estetykę. Dla Kowalskiego wady są całkowicie niezauważalne. To był impuls. Mając tonę obiektów porcelanowych, postanowiliśmy w punkowski, grafficiarski sposób je obrazić, wyżyć się na nich, zwrócić na nie uwagę. Używając farby ze szkliwem, ozdobiliśmy je napisami „fuck the porcelain”, „royal shit”, „baba jaga”. Potem dodaliśmy złotą koronę. Raz wypalane były z napisami, a kolejny ze złotem. Wykorzystaliśmy farby, nie kalki, by każdy z przedmiotów uczynić unikatowym. W ramach manifestu przetworzyliśmy te wybrakowane rzeczy w wyjątkowe obiekty.

designdoc: Złota korona to symbol.

Arkadiusz Szwed: Tak. Większość europejskich fabryk porcelany, a chcemy kontynuować ten projekt z europejskimi fabrykami, ma w logo złotą koronę, jednak wyrobów trzeciego gatunku nie sygnuje w ten sposób. My nadaliśmy im tę koronę, by dzięki temu znakowi odzyskały swój majestat.

designdoc: Produkty których fabryk wykorzystaliście?

Arkadiusz Szwed: To nie jest istotne. Nasze działanie nie uderza w żadną konkretną fabrykę. Ma zwrócić uwagę na to, że my wszyscy, potencjalni użytkownicy, odrzucamy produkt, gdy ma małą skazę. Jesteśmy w stanie zapłacić dużo za przedmioty wytwarzane przez małe autorskie studia ceramiczne, choć nie są to rzeczy pierwszego gatunku (wypala się je w niższych temperaturach), a fabryczne produkty odrzucany z powodu jednej kropki, mimo że mają wyższą wartość. Selekcja porcelany i wyodrębnianie pierwszego, drugiego i trzeciego gatunku, te ostatnie pozbawia wartości.

designdoc: Dzięki waszym działaniom wybrakowana porcelana została zaprezentowana na wystawie. Co chcieliście przez to osiągnąć?

Arkadiusz Szwed: Pokazaliśmy nasz projekt „Fuck The Porcelain” na Targach Rzeczy Ładnych. W otoczeniu ładnych przedmiotów sprzedawaliśmy trzeci gatunek, który być może był jedynym pierwszym gatunkiem na tych targach. Żebym nie został źle zrozumiany: oceniam wyłącznie technologię ceramiczną i poprawność całego procesu ceramicznego, nie walory estetyczne.

designdoc: W waszym manifeście istotne są też kwestie związane z ekologią.

Arkadiusz Szwed: Ceramika dwukrotnie wypalona jest już obiektem nierecyklingowalnym. Zostaje z nami na wieki. Wymyślanie nowych trendów, odrzucanie tego, co już niemodne, albo tego co ma skazę, to podejście nieodpowiedzialne. My, projektanci jesteśmy odpowiedzialni za to, że tworzymy obiekty, które przetrwają stulecia i odpowiadamy za używanie surowców, które mogą się niedługo wyczerpać. O tym też jest nasz projekt. Ile rzeczy trafia na ceramiczny złom? Chcemy wywołać dyskusję na ten temat. Chcemy też dodać trochę humoru tej niemodnej, babcinej porcelanie, bo w powszechnej opinii tylko ceramika z modnego autorskiego studia jest „fancy”.

designdoc: Zwracacie uwagę na ważne sprawy, ale po co od razu słowo „fuck”, nie można było grzeczniej?

Arkadiusz Szwed: Posłużyliśmy się wulgarnym językiem, bo jesteśmy wkurzeni. Przeciwstawiamy się temu, co robią fabryki, czyli generowaniu potrzeb poprzez małe zmiany. Na przykład producent samochodów zmienia coś w aucie i sprzedaje je w nowej wersji. Wracając do ceramiki, trzeci gatunek porcelany to dziesięć, piętnaście procent całej produkcji. Jesteśmy wzburzeni również tym, w jak niechlujny i smutny sposób, w obskurnych sklepach, namiotach, jest sprzedawany.

designdoc: W takim razie proszę zabrać nas na kolejną manifestację.